» Alternatywa energia » Energia słoneczna »Elektryzujemy prywatny dom z domowymi panelami słonecznymi + produkcja

Elektryzujemy prywatny dom z domowymi panelami słonecznymi + produkcja

Elektryzujemy prywatny dom z domowymi panelami słonecznymi + produkcja

Ciekawe doświadczenie tej osoby pokazuje, jak łatwo jest zaopatrzyć się w prąd. Patrząc w przyszłość, mogę powiedzieć, że oczywiście nie zrobił wszystkiego dobrze, ale jak mówią, uczą się na błędach.

Dom został zakupiony w Osadzie Topolevoye (aka Grace) na Terytorium Primorskim, był w dobrym stanie i postanowiono najpierw osiedlić się i ustanowić życie, a jednocześnie rozpocząć budowę własnego domu. Na zdjęciu jest to obecny stan domu, ale na samym początku wszystko było nieco inne.

Pierwszą rzeczą była oczywiście kwestia elektryczności, ponieważ dla mieszkańców miasta i dla każdej współczesnej osoby elektryczność jest integralną częścią życia. Pierwszą rzeczą, która wydawała się przyzwoitą opcją, są panele słoneczne, ale są one bardzo drogie. Ale przyjaciele doradzili, że możesz zaoszczędzić, jeśli zamówisz nie gotowe panele słoneczne, ale tylko elementy (MES) i sam zmontujesz panele z nich. Jeśli policzysz, to naprawdę okazuje się bardzo tanie.

Po poszukiwaniu tańszego internetu zamówiłem pocztą 6 zestawów. Ogólnie rzecz biorąc, plany na przyszłość przewidywały silną elektrownię słoneczną, dlatego od razu zamówiono sześć zestawów eksperymentów, aby zrozumieć, co i jak, i opracować samodzielny montaż paneli. W jednym zestawie 36 płyt + 2 zapasowe, na wypadek ich uszkodzenia na drodze lub nagłego przypadkowego rozbicia. Moc każdego panelu z tych zestawów wynosi około 50 watów.

Po rozpakowaniu paczki w pierwszej paczce znalazłem kilka połamanych talerzy i parę z małymi frytkami. Najprawdopodobniej ucierpieli na drodze, ponieważ te elementy są bardzo delikatne, o wielkości skorupy jaja, a grubość wynosi tylko 0,2 mm. Ponieważ elementy były w moich rękach, chciałem je natychmiast przetestować i zobaczyć, co się stało. Pierwszą rzeczą, którą znaleziono, była stara rama okienna, w której umieszczono tylko jeden zestaw elementów i postanowiono z niej złożyć pierwszy panel.

Instrukcja mówi, że jedna płyta daje prąd 3,5A 0,5V. Chociaż moim zdaniem w rzeczywistości daje 0,6 V, sądząc po pomiarach multimetru. Gdzieś słyszałem, że aby naładować akumulator ołowiowy, potrzebujesz napięcia wyższego niż daje, na przykład 14 woltów, więc zdecydowałem, że ładowanie będzie prawdopodobnie z 30 płyt 0,5 V, czyli 15 woltów.

Po krótkiej refleksji na temat mocowania elementów do szkła zdecydowano się po prostu użyć taśmy. Położył elementy na szkle i przymocował je do małych kawałków taśmy klejącej, a następnie przykleił do szwów całymi paskami. Po czym pozostał do lutowania elementów. W pakiecie do każdego zestawu znajdował się ołówek z topnikiem do lutowania oraz taśma łącząca wszystkie styki płytek.

Tak, nawiasem mówiąc, nie musisz bać się tych płyt, które bez lutowanych wstążek z przodu, wstążki, choć długie, są lutowane bardzo prosto. Wystarczy przymocować wstążkę i ją rozgrzać, a cienka warstwa cyny na wstążce topi się i przywiera do styków przedniej strony. To pierwszy panel słoneczny.

Tylna strona panelu pokazuje sposób lutowania styków.

Cóż, widok z przodu wydaje się, że nic skomplikowanego się nie wydarzyło.

Następnego dnia rozpoczęły się różne testy tego panelu. Przede wszystkim zmierzyłem napięcie obwodu otwartego, to znaczy bez obciążenia wyniosło 17,2 wolta. Potem próbowałem podłączyć 12-woltowy przenośny telewizor, działał, a napięcie spadło do 14 woltów.

Zdjęcie nie jest bardzo widoczne, ale w rzeczywistości pokazuje normalnie, po prostu nic nie jest widoczne na ekranie na ekranie. Co więcej, już za pośrednictwem falownika 12 / 220V próbowałem podłączyć różne elementy do panelu elektronika. Jeśli słońce działało na niebie, to netbook działał, ale przy najmniejszej chmurze falownik wyłączył się, a netbook też naturalnie, ponieważ jego wewnętrzny akumulator został całkowicie rozładowany.

A następnego dnia próbowałem podłączyć centrum muzyczne. Ma wejście 12V. Zasadniczo działał idealnie, ale kiedy stał się nieznośnie pochmurny, przy objętości „pełnej” zaczął sapać, a napięcie spadło do 10 V. Jednocześnie centrum i PDA nie chciały pracować z falownika. Falownik został odcięty, ale wszystko było w pochmurną pogodę. Myślę, że jeśli podniesiesz moc trzykrotnie, wówczas do podłączenia będą trzy panele, wtedy cała elektronika będzie działać idealnie, dobrze, na słońcu wystarczy jeden panel.

Uświadomiłem sobie, że konieczne jest obliczenie systemu specjalnie na pochmurne dni, wtedy nie będzie żadnych problemów, ponieważ zawsze są pochmurne dni. Jak pokazała praktyka, z 6 zestawów można złożyć 7 paneli, pozostanie jeszcze więcej płyt. Opiszę to bardziej szczegółowo w następnym artykule, ale na razie znalazłem dużą szklankę, na której od razu są umieszczone talerze dwóch zestawów, zastanowię się, jak najlepiej to zrobić.

Minął miesiąc od wyprodukowania pierwszego panelu. W tym czasie udało mi się to zrobić.

Mała historia wcześniej.

Pewnego razu jeden z pierwszych osadników zbudował dom na polu. Później wrócili do miasta, chociaż nie jestem pewien, nie będę kłamał. Ten dom to człowiek, który nie myśli podobnie. Ale był biznesmenem, trochę zmodernizował coś w domu i utrzymywał w dobrym stanie, zbudował łaźnię i toaletę. Przeprowadził się i postanowił sprzedać ten dom, a ja go kupiłem. To znaczy, kupił i wyjechał z miasta do posiadłości. Ponieważ ten dom jest już w zasadzie gotowy, jest ciepły, jest tam dobry piec, postanowiłem ściśle pracować nad tym domem, dokonywać napraw, modernizować i już się tam przenieść. Dlatego teraz radzę sobie z tym ściśle i prawdopodobnie napiszę artykuły o eksperymentach już w nim zawartych.

Tak to wyglądało w pierwszym momencie, kiedy go kupiłem.


Ale wracając do paneli słonecznych.

Myśląc o dalszym wytwarzaniu ram do paneli, pomysł polegał na zrobieniu ramy z rowkiem pod szkłem, a następnie na krawędziach szkła, aby wilgoć nie dostała się. To znaczy, że wykorzystując pierwszy panel zamontowany na ramie okna, zauważyłem, że podczas deszczu krople spadające na dach obok ramy odbijają się od dachu pod ramą, a rama z elementami zamoknie od dołu. Woda spada na elementy, przecieka między talerzami a szkłem i bardzo długo schnie. Wilgoć prowadzi do utlenienia torów, które są jakby pomalowane na samych płytach, co nie jest zbyt dobre. Po takich obserwacjach postanowiono zamknąć dolną część folią, aby woda się tam nie dostała. (Natychmiast dokonaj rezerwacji, to była niefortunna myśl). Ale przede wszystkim.

Kolejny panel został zamontowany na dużej szybie, na której jednocześnie pasowałyby dwa zestawy 28 płyt, każdy zestaw 28 płyt ma napięcie 14 V, tylko do ładowania akumulatora ołowiowego. Początkowo wszystkie talerze były po prostu ułożone na swoich miejscach.

Potem wkleiłem rzędy taśmą, okazało się, że tak.

Jak widać, wszystkie paski łączące pozostały między taśmą klejącą, a miejsca lutowania również nie zostały przyklejone.

Cóż, wtedy pozostało wlutować wszystkie elementy w łańcuchy.

W trakcie lutowania okazało się, że nieco niepoprawnie ułożyłem rzędy płyt, ponieważ połączenia lutowanych łańcuchów były po przeciwnych stronach, konieczne było odwracanie co drugi rząd, to byłoby bardziej poprawne.

Cóż, gniazdo ogólnie się okazało.

Następnie szkło to wstawiono do prowizorycznej ramy. Najpierw na ramie umieszczono folię, a następnie w rowki ramy włożono szkło wraz z folią, taśmy przyklejono do szkła wokół obwodu w celu uzyskania szczeliny między folią a szkłem.

I już zamontowałem gotowy panel na dachu domu. Jest to oczywiście rozwiązanie tymczasowe, na ogół planowanych jest wiele paneli, więc musisz z góry pomyśleć, jak najlepiej je naprawić i jakie przewodniki wymyślić. W międzyczasie coś jeszcze trzeba przerobić na dachu, w szczególności, aby nieco odbudować baldachim.

Po pewnym czasie wydarzyła się nieoczekiwana rzecz, po kilku godzinach szklanka panelu wzięła i pękła. Być może wynika to z faktu, że bardzo mocno dopasowałem szkło do ramy lub na dole kija, które przylegały do ​​pianki, ale wszystkie elementy pozostały nienaruszone i posmarowałem pęknięcia silikonem, chociaż nie było przezroczystego, więc użyłem białego. Sądząc po odczytach multimetru, wydajność nie spadła znacznie, konieczne będzie ponowne wykonanie tego panelu ponownie.

Teraz na dachu są już dwa panele, pierwszy ze starej ramy okiennej i ten popękany. Pierwszy panel został również izolowany od dołu folią przed wilgocią, ale nie hermetycznie, ale po prostu przykręcony śrubami z dużymi czapkami i to wszystko. Praktyka pokazała, że ​​po deszczu wszystko jest suche. Pierwsze dwa wyniki dały pewne doświadczenia i wnioski, na podstawie których uruchomiono trzeci panel słoneczny.

Teraz zrobiłem ramkę bez rowków, po prostu złożyłem pudełko, obszedłem silikonem po obwodzie i położyłem szkło na ramie, w zasadzie przykleiłem szkło elementami do pudełka na silikonie. Od spodu elementy izolowano od wilgoci przykręcając folię za pomocą śrub, jak w poprzednich panelach.

Na zdjęciu, dla lepszego prasowania, podczas gdy silikon chwyta, nakładaj dodatkowe obciążenia w postaci kamieni. Weryfikacja przez deszcze zakończyła się powodzeniem, wszystkie elementy są suche, więc nie niszczą się od wilgoci.

Wewnątrz znajdują się teraz 2 akumulatory do magazynowania energii, pierwsza o wydajności 100A / h, druga 55A / h. Miałem już duży i kupiłem 55. jako najłatwiejszy do zabrania do domu. Baterie są połączone równolegle. Jest to tymczasowe, więc myślę, że postawię dwie identyczne większe pojemności i będzie to normalne.

Pierwsze dni działania tego systemu w akcji.

Niemal codziennie rano już w domu włączam netbooka i głośniki za pomocą falownika, aby wyciąć muzykę. Netbook zużywa prawie 50 watów, a głośniki, jeśli bas jest „pełny”, a głośność wynosi wtedy również prawie 50 watów. Chociaż nie mieszkałem w domu i przyjechałem dopiero po południu, akumulatory utrzymywały się normalnie, zwykle od 13,2 do 12,7, raz spadły do ​​12,6.

Pewnego dnia trzeba było pracować z elektronarzędziem, cierpiącymi deskami, pilnikować wyrzynarką, wiercić otwory wiertłem. Wieczorem tego samego dnia po raz pierwszy postanowiłem też spędzić noc. Podłączyłem żarówki diodowe, jest ich teraz 4, samochody dwukontaktowe. Te żarówki nowej generacji już nie świecą niebieskawym światłem, ale są żółte, jak zwykłe żarówki. Zanim poszedłem spać, multimetr na akumulatorach pokazywał 12,2 V, a falownik został odcięty przy 9,8 V, co oznacza, że ​​wciąż jest dużo energii. Następnego dnia wieczorem akumulatory naładowano gdzieś do 12,9 V.

Wtedy prawdopodobnie będziesz musiał napisać osobny artykuł na temat tego, co i jak to działa. I jak można to wszystko wykorzystać i co daje. Skoncentruj się na okablowaniu wewnętrznym i urządzeniach, które mogą być zasilane z baterii.

Okablowanie domu

Przypomnę, że zużyłem już 4 zestawy elementów, montując cztery panele, z których jeden okazał się duży, w które weszły 2 zestawy 28 płyt, równe 14 V. Zasadniczo wykonałem pięć z czterech zestawów, podwójny panel w dużej ramie.

Cztery (5) panele działały przez ponad miesiąc, a teraz ukończyłem wszystkie 7 paneli słonecznych. Z sześciu zamówionych ogólnie mam 8 zespołów o napięciu 14 woltów. Nawiasem mówiąc, napisałem, że zestaw ma 50 watów, ale w rzeczywistości 75 watów, całkowita moc elementów wynosi 450 watów. Ale kiedy włożyłem ósmy panel do drewnianej ramy, szkło pękło, a kilka elementów uległo uszkodzeniu, znalazłem nowe szkło, ale jeszcze nie zacząłem go przerabiać.

Oto kilka ciekawych wniosków. Na tylnej stronie płytek, gdzie są kwadraty do lutowania, okazuje się, że jest ich pięć nie tylko w tych kwadratach, ale także w dowolnym miejscu, ponieważ wszędzie jest kontakt i wszystko działa tak samo. Z przodu dokładnie w ten sam sposób wszystkie ścieżki są ze sobą połączone. Jeśli są mierzone za pomocą multimetru między sobą (omomierz), wówczas rezystancja między wszystkimi ścieżkami, które nawet się nie przecinają, wynosi zero. Oznacza to, że nawet odłamane płytki nadal działają, a małe fragmenty można również wykorzystać, jeśli lutujesz do nich przewody.

Cóż, teraz powiem ci, co i jak się połączyć.

Wszystkie siedem paneli jest połączonych jednym przewodem, który przechodzi do akumulatorów. Jeśli nie ma oświetlenia, same panele zużywają energię, aby baterie nie rozładowały się w nocy, w przerwę drutu włożono dużą diodę, którą wyrzuciłem ze starego zasilacza komputerowego. Dioda w ciągu dnia, gdy słońce jest zauważalnie nagrzane, najważniejsze jest to, że cały prąd mija, a reszta nie jest ważna.

Pierwsze okablowanie w domu poszło do oświetlenia, cztery żarówki LED. Więc również z falownika uruchamiam potężną oszczędność energii. Nawiasem mówiąc, o lampie energooszczędnej. Przywiozłem go z miasta, mówi, że świeci jak zwykły 180 watów, ale zużywa 36 watów. Zabrałem go do ucieczki. Falownik o mocy 300 W nie wyciągnął go, chociaż wyciągnął zwykłą żarówkę ze 150-watową cewką żarową, a także głośnikami i odbiornikiem w tym samym czasie. Oszczędność energii zaczyna się dopiero od drugiego falownika, który ma moc 800 W.

Według zeznań urządzenia multimetru, które jest podłączone do akumulatora, zużywa znacznie więcej energii, gdzieś w okolicach 80-100 watów. Ale żarówki LED zużywają bardzo mało prądu w porównaniu do ich jasności, więc kupiłem 6 dodatkowych żarówek, wyszło w sumie 8 sztuk i stało się dość jasne. Ale jeśli robisz coś małego w świetle, twoje oczy stają się zmęczone, ale nadal chciałbym być jaśniejszy. Cóż, myślę, że stopniowo zwiększę jasność, chociaż to kosztowna przyjemność, jedna taka żarówka kosztuje 150 rubli.

Wygląda jak komputer stacjonarny, netbook z głośnikami i nowy telewizor zasilany napięciem 12 woltów. Po prostu ekran na netbooku jest zbyt mały, aby oglądać coś bez siedzenia przy stole, a to jest telewizor z przyzwoitym ekranem, a co najważniejsze, działa od 12 woltów i zużywa tylko 3A, to jest 36 watów / h.

Jako gniazda używam rozgałęźników samochodowych wkładanych do zapalniczki, odciąłem tylną część wkładaną do zapalniczki i przylutowałem okablowanie, a całe gniazdko jest gotowe. Okazuje się to bardzo wygodne, zwłaszcza że prawie cała elektronika została teraz przystosowana do samochodów.

Ze światła na ulicy są dwie autonomiczne lampy, które działają z wbudowanych paneli słonecznych i same świecą, gdy robi się ciemno. Chociaż nie świeci jasno, w nocy bardzo wygodnie jest zobaczyć wszystko na dziedzińcu i możesz chodzić bez obawy, że znajdziesz coś.

Cóż, gotuję jedzenie na gazie.


Tymczasem elektrownia słoneczna nadal się rozwija.

Podczas działania tego mini systemu wyjaśniono niektóre punkty. Kiedy miałem tylko trzy panele, wydawało się, że wszystko jest w porządku, akumulatory się ładują, ale kiedy włożyłem 4 kolejne panele, coś specjalnego się nie wydarzyło i energia szybko się skończyła, pomyślałem, że po prostu nie mam wystarczającej pojemności i dodałem inną baterię, ale nie dodano energii.

Być może, gdybym najpierw przestudiował wszystkie zawiłości budowy układu słonecznego, unikałbym banalnych błędów, ale przeszedłem praktykę i do tego momentu uważałem, że system działa normalnie, zwłaszcza że nie miałem doświadczenia i nie miałem z czym się porównywać.

Zauważono, że jeśli falowniki są podłączone przedłużonymi przewodami do akumulatorów, energia jest tracona. Jeśli podłączysz, na przykład, gdy falownik jest zasilany bateriami, wyrzynarką lub pompą, wtedy wszystko działa, ale jeśli przez przedłużacz pompa ledwo się trzęsie, a wyrzynarka wcale się nie uruchamia, falownik po prostu się odcina.

Z tego wszystkiego doszedłem do wniosku, że prąd ginie w przewodach. Gdy były tylko trzy panele, straty były niewielkie, a po dodaniu paneli przekrój drutu był po prostu niewystarczający do przepuszczenia tak dużego prądu i bardzo niewiele amperów dotarło do akumulatorów.

A ja, nie wiedząc o tych subtelnościach, narysowałem z paneli prosty drut aluminiowy o przekroju 4 mm. Niewiele wiem o sekcjach i elektrykach, wiem tylko, że kiedy przychodzisz do sklepu, zawsze zapisują grubość na metkach o numerach 2,5 / 4/6 / 10/16, a potem nie patrzyłem.

W rezultacie, jako rozwiązanie tymczasowe, postanowiono przynajmniej zmniejszyć długość drutu od paneli do akumulatorów, aby zmniejszyć straty. Zastanawiając się, jak to zrobić, postanowiłem podnieść baterie do samego sufitu.

Z płyty zrobiłem półkę na baterie, przymocowałem ją do ściany za pomocą długich śrub. Ponieważ pułk będzie w chacie, został molestowany, a następnie wypolerowany „tarką”. Okazało się to mocno.

Tak więc, aby skrócić długość drutu, postanowiłem podłączyć i nieco pominąć drut na dachu. Cóż, z jednej strony zdecydowałem, że trzeba pomalować pudełko paneli, aby nie ulec tak zniszczeniu na świeżym powietrzu. Postanowiłem poprowadzić drut nie pod nimi, ale pod dachem bezpośrednio przez strych do domu, a na poddaszu wygodnie jest połączyć to wszystko przy każdej pogodzie.

Panele musiały być odkręcane jeden po drugim, aby pomalować części boczne.


W rezultacie długość drutu została zmniejszona o prawie dwa, przeciąłem drut i podłączyłem 4 panele do jednego kawałka, a 3 do drugiego. Może to będzie bardziej skuteczne. W rezultacie okazało się, że oprócz tego, że przecinałem drut 2 razy, w jakiś sposób go pogrubiłem.

W wyniku tej modernizacji podczas ładowania napięcie wzrosło o jeden wolt, to znaczy średnio zanim multimetr pokazał ładunek 12,5-12,8 V, a teraz to samo tylko 13 woltów, a nie 12. Bez obciążenia wieczorem ogólnie pokazywał 14,3 V.

Kilka dni później dodał jeszcze jeden drut z paneli, także aluminium. Podwoił go i podłączył równolegle w taki sam sposób, jak poprzednie przewody, w wyniku czego otrzymano tak grubą wiązkę kabli. A napięcie nieznacznie wzrosło. Przed podłączeniem do multimetru pokazał 13,15 V, a w momencie podłączenia wyniósł 13,30 V, jak rozumiem, moc wzrosła, aw rezultacie napięcie. Na moim multimetrze możesz mierzyć prąd do 10 A, więc nie ma nic do zmierzenia, jaki prąd płynie z paneli słonecznych.

Do tej pory wszystko składałem na strychu.

Teraz stało się jasne, że im grubsze są przewody, tym mniej strat i więcej energii trafia do akumulatorów. Myślę, że w przyszłości kupię druty miedziane o grubym przekroju i zastąpię je aluminium. Chcę też umieścić znaczki na bateriach, aby kontakt był lepszy. Cóż, wtedy zobaczysz co i jak.

Wykonywanie paneli słonecznych zrób to sam


Wreszcie przyszła kolejna partia ogniw słonecznych. Tym razem postanowiłem zaoszczędzić pieniądze i zamówiłem płyty bez przewodów z przodu. Zestaw zawiera wszystko, czego potrzebujesz, ołówek do lutowania i taśmę do lutowania, cienki do lutowania elementów i szeroki do rozlutowywania bloków elementów. Te elementy są nieco inne, niektóre są lżejsze i jakby matowe lub coś, cóż, w zasadzie nie jest ważne, najważniejsze jest dawanie energii. Najpierw trzeba było przylutować paski z przodu. Aby to zrobić, najpierw przycinamy je do pożądanej długości.

Następnie topnik jest nakładany na ścieżkę ołówkiem z zestawu.

Pasek jest nakładany z góry i potrzebna jest na nim lekka lutownica, po czym pasek jest lutowany i wszystko, element stał się podobny do tych z poprzednich zestawów.

Wszystko jest proste i dobre, choć długie i monotonne, więc robię to z przerwami, aby moje plecy się nie męczyły.

Zaczął zbierać nowe panele w procesie fotograficznym. Nie ma zasadniczych zmian w montażu, więc najpierw przyklejam każdy element małymi kawałkami taśmy klejącej na brzegach, a następnie przyklejam wszystkie elementy szerokimi taśmami klejącymi.


Ponadto wszystkie elementy są lutowane.


Rezultatem jest taki prawie gotowy panel.

W przypadku nowych paneli słonecznych prefabrykowałem i malowałem tutaj takie ramy.

Drewniane pudełko łączę z panelem za pomocą szczeliwa silikonowego, na wierzchu pudełka znajduje się ładunek w postaci kamieni, aby podczas wysychania szczeliwa szkło było dobrze dociśnięte.

Ponieważ elementy na szkle są trzymane tylko za pomocą taśmy klejącej, mogą spaść, w związku z tym postanowiłem dodatkowo przymocować elementy, aby nie znikały. I wierzchowiec wymyślił to za pomocą listew i pianki montażowej.

Dlatego postanowiłem zrobić poprzednie panele słoneczne. Oczywiście, jak długo to wszystko nie wiem, ale czy to zawsze można naprawić. Tylną część paneli przykrywam również dodatkową folią, którą przykręcam do śrub.


Więc dach spojrzał na czas przerabiania paneli, przerób już 4 kawałki. + 1 nowy. Teraz działa tylko 8 paneli! (Big to 2 w jednym). Mały służy do ładowania latarek wykonanych z fragmentów.

Minęła zima, podczas której przeprowadzono wszelkiego rodzaju eksperymenty na elektryczności i wszelkiego rodzaju elektronice. Z fragmentów elementów zmontowano kilka małych paneli. Do lata całkowita liczba paneli wynosiła 10 sztuk plus te małe fragmenty. Nadchodzi jesień i nadeszła kolejna paczka z elementami do produkcji nowych paneli słonecznych.

Tym razem zdecydowałem się zamówić zestaw o mocy 1 kW, choć niestandardowy, czyli zestaw uszkodzonych płyt. Takie elementy były tańsze i postanowiłem spróbować zobaczyć, co się stanie. Oto paczka.

Po wybraniu elementów nowego panelu z zestawu, postanowił go wyprodukować. Tym razem ponownie postanowiłem złożyć panel 36 elementów i połączyć się przez kontroler.

Teraz nie przymocowałem elementów do taśmy, po prostu rozłożyłem równomiernie, zamontowałem pręty na górze i spieniłem elementy. Następnie rozpakował wszystkie kontakty. Po odkręceniu prętów z elementami oddalonymi o pół centymetra od szyby. Zrobiłem to, aby jeśli nagle pociłoby się wnętrze, krople ślizgały się po nim bez wpływu na elementy i zawsze były suche i nie ulegały utlenianiu.

Testowałem gotowy panel w wieczornym słońcu. Prąd wynosił 2,5 A i 20 V.

Spód tego panelu zamknął materiałem dachowym, wydaje się być całkiem dobry.

Tak wygląda teraz dach z panelami słonecznymi.

A oto kontroler nowego panelu słonecznego z 36 elementami, zobaczmy, czy użycie kontrolera uzasadni nadzieje. Wybrałem osobną baterię dla kontrolera, najmniejszą usunięto z ogólnego systemu, to jest 55A. Jako ładunek zawiesiłem punkt dostępu Wi-Fi. Ponadto do systemu dodano nową baterię 150 A.

Następnie kontynuuję montaż paneli, zielona farba jest skończona, teraz wszystko będzie czerwone.

Zrobiłem trzy nowe panele, przed zimą chcę zrobić jak najwięcej.

Oto kolejny panel, teraz w tym wierszu są już cztery nowe panele.

W sumie zmontowano 7 paneli, zimą wprowadzono wiele drobnych eksperymentów i ulepszeń. Ale teraz zima minęła, a miesiąc maju był na podwórku. Ponownie postanowiłem przerobić wszystkie panele, nadal ze sterownikiem jest znacznie lepiej, a wydajność prądu jest większa, a przy pochmurnej pogodzie ładunek idzie lepiej. Część paneli została już przerobiona na 36 płyt, zgodnie z oczekiwaniami.

Reszta zajęła się powtórzeniem. Ponownie go wykonuję, aby połączyć go z trzech na dwa panele. Te od lewej, po 3 bloki.Rozpakowałem środkowy panel, jakby na podłodze, wyszło 12 talerzy. I, jeden blok, okazuje się 24, wziąłem jeden panel na 24 i przymocowałem do niego połowę następnego z 12 elementów. Okazało się 36 zgodnie z oczekiwaniami. W rezultacie te 3 tworzą niejako drugie pełne panele z 36 płyt. To znaczy, w tych 6 blokach, takich jak 4, normalne panele. W rezultacie poniżej okazało się 16 paneli.

Co więcej, wszystko, co pozostało, zostało już postanowione, aby nie zawracać sobie głowy subtelnościami i zrobione z tego, co było. I, to były pozostałe pozostałe panele (4 płyty w jednym) po prostu przykręciłem do tego, który był 28 i ten, który był 27 + 1 osobno, a drugi, w jednym, było wolne miejsce w ramce, przykleiłem tam płyty i dodał tylko jedną ramkę 4. W rezultacie okazało się, że zewnętrznie „zalipon” oczywiście. :-) Ale z drugiej strony na 36 płytach, a natężenie prądu jest normalne. Osoby po prawej nie zostały jeszcze przerobione. A te, które są od lewego górnego rogu, chociaż mają 36 metrów kwadratowych, nie są jeszcze podłączone do kontrolera.

Z kontrolerem przy słonecznej pogodzie prąd ładowania wzrósł do 39A, co nie jest wystarczająco złe dla 16 pełnoprawnych paneli. Używam teraz kuchenki elektrycznej przez falownik, ilość energii pozwala, mimo wszystko, nie pasuje do wszystkich baterii, spalam nadwyżki, aby dobrze wykorzystać.

Latem prace nad panelami były nadal niewielkie, a montaż paneli był kontynuowany, co ostatecznie doprowadziło do braku miejsca na dachu. Musiałem zrobić dodatkowy stojak pod nimi. Teraz dach już taki jest.



Robię nowe pudełka pod panelem.

Stąd wydaje się, że cały dach jest całkowicie pokryty panelami słonecznymi.

I to gotujemy sok pomidorowy na elektryczności słonecznej, podłączamy płytkę przez falownik i wszystko działa.

Oto energia słońca.
10
10
10

Dodaj komentarz

    • uśmiechnij sięuśmiecha sięxaxaoknie wiemyahoonea
      szefiezadrapaniegłupiectaktak-takagresywnysekret
      przepraszamtańczyćdance2dance3przebaczeniepomocnapoje
      przestańprzyjacieledobrzegoodgoodgwizdaćomdlećjęzyk
      palićklaskanierakdeklarowaćdrwiącydon-t_mentionpobierz
      ciepłożałujęśmiech 1mdaspotkaniemoskingnegatywne
      niepopcornukaraćczytaćprzestraszyćstraszyszukaj
      drwinadziękujętoto_clueumnikostryzgadzam się
      źlepszczołablack_eyeblum3rumienić sięchwalić sięnuda
      ocenzurowaneuprzejmośćsekret2grozićzwycięstwoyusun_bespectacled
      shokrespektlolprevedwitamykrutoyya_za
      ya_dobryipomocnikne_huliganne_othodifludzakazzamknij
1 komentarz
Gość Konstantin
Koleś!
Oczywiście, dobrze się spisałeś, tyle zrobiłeś ALE:
1. taśma klejąca nie jest poważna, potrzebujesz idealnego światłowodu - żywicy epoksydowej!
2. weź lepszy pleksi
3. Ramy najlepiej wykonać z aluminiowych narożników!
4. kable na linii 12 V mogą być używane tylko grube! przekrój co najmniej 2,5 mm2

Radzimy przeczytać:

Podaj go do smartfona ...