Kto ma kawałek ziemi, marzy o swojej studni. Jeśli masz pieniądze - nie ma problemu. Ustaliliśmy to na radzie rodzinnej i zdecydowaliśmy: sami wykonamy odwiert. Mamy jedną studnię dla całej wioski, a drugą na drugim końcu. Synowie podjęli pracę.
Wzięliśmy wiertarkę do lodu, z którą zimą łowiliśmy ryby, i zmodernizowaliśmy ją: usunęliśmy uchwyt, była rura ze śrubą i nożami, dodaliśmy 3 rury przedłużające. Otwory zostały wywiercone na końcach rur przedłużających, dzięki czemu, gdy koniec cienkiej rury wchodzi w grubą rurę, można je skręcić. Długość każdej rury wynosi około 1,5 m. Średnica śruby wynosi 180 mm. Przygotowaliśmy osłonę (grubościenny plastik do artykułów spożywczych) o zewnętrznej średnicy 150 mm. Z jednego końca wywiercono na rurze dużą liczbę otworów o średnicy 3–4 mm, aby woda z warstwy wodonośnej mogła przedostać się do obudowy. Aby zapobiec wpadaniu piasku i małych kamyków do wody, stworzyliśmy prosty filtr z drobnej siatki ze stali nierdzewnej. W miejscu, w którym wiercono otwory, starannie, cewka do cewki, nawinięty drut ze stali nierdzewnej.
Miejsce na przyszłą studnię wybrano za pomocą drutu miedzianego w kształcie litery L. Były 3 takie miejsca, w najwygodniejszym miejscu zaczęły wiercić studnię. Podczas wiercenia dodano rury przedłużające. Na głębokości 6,5 m płynął piasek i woda. Na 8 metrze uderzyli w kamień. Nasza wiertarka tego nie wzięła. Następnie szybko włożyli obudowę do studni i obniżyli pompę Malysha. Pompowali przez kilka dni, aż czysta woda zaczęła płynąć. Przekazali do analizy, wniosek nadaje się do picia, tylko natężenie przepływu jest małe, tylko 60 litrów dziennie. Z czasem zainstalowano wiatrak z pompą, która pompuje wodę w obecności wiatru w dzień iw nocy.
Wyjście nie jest kardynałem, ale nadal wyjście, teraz nie musisz iść na drugi koniec wioski, aby zdobyć wodę.