Zmieniłem diodę w latach trzydziestych - pali się, ale miga z amplitudą około jednej sekundy. Są trzy światła punktowe i trzy diody - efekt jest taki sam dla wszystkich, a efekt „roszenia” nie.
Myśl o „wadliwej partii”. (jest mało prawdopodobne, że sterownik zostanie podzielony na trzy części. Tak, i jest napięcie)
Zawiesiłem dziesięciodiodową diodę szeregowo z rezystorami - zachowuje się tak samo. Miga
Niestety, dziesięć naprawionych naprawiło już zawieszone tam, gdzie powinny, więc nie mogę postawić trzydziestu i zobaczyć, co się stanie. (Chore))))
Próbowałem zawiesić równolegle przewodnik przy 1000 mF (jedyny był pod ręką). Dziesiętny zaczął migać bardzo płynnie, wydaje się, że wciąż będzie tysiąc - i płonąłby bez mrugania (ale nie pod ręką).
Zmieniłem diodę na „rodzimą” trzydzieści, również ze stożkiem - miga tak, jakby mrugał, tyle że ledwie jaśniał. Bałam się nawet, że Conder nie ustawił niewłaściwej polaryzacji - ale nie, zgadza się.
Krótko mówiąc, co mamy:
Driver (napisany 40 V, 900 mA)
1. Dioda (Chińczycy zapewnili, że spadek 32V, prąd 800-1000mA) gwałtownie miga. Dzięki kondensatorowi 100 mF miga z tą samą amplitudą, ledwo świecąc.
2. Dioda 10 W (Chińczycy zapewnili, że spadek 12 V, prąd 300 mA) przy oporności miga tak samo. Gdy kondensator miga płynnie, poświata nie zmienia się.
Co się dzieje ???