Czy ktoś musi mówić o nadrzędnym znaczeniu dostarczania wody do farmy zależnej? Prawdopodobnie nie. Tak więc, jako dobry przykład, już w pierwszych godzinach naszego pobytu stanęliśmy przed koniecznością i potrzebą. Dobrze, że niedaleko naszej strony znajduje się wioska publicznego źródła z dobrą wodą, którą ludzie piją. Ale bliski, w naszym przypadku, nie oznacza łatwo - trzeba było nieść wodę na górę. Ale gdzie iść - umyj i umyj ręce bez względu na to, jak fajnie potrzebujesz. Konkretna praca, znowu - są wszelkiego rodzaju fundamenty ... Jak sobie przypominam, będę drżeć. Niemniej jednak jechał tak słodko.
Sąsiad odkrył naszą wiosnę na naszej stronie - gdy rzucił ją w ruchu - mówią, że masz miętę w kącie, kopnij, może coś popłynie. Szperali i naprawdę płynęli. Zadanie polegało na zebraniu tej wody i dostarczeniu jej na górę do użycia.
Co zostało wykorzystane w pracy.
Narzędzia
Standardowe narzędzie do wykopów i znakowania do robót ziemnych. Szpadel był bardzo przydatny, nieco mocniejszy niż konwencjonalny bagnet. Maszyna do cięcia zbrojenia. Młot kowalski, złom, bez nich nigdzie. Zastosowano również betonomieszarkę i powiązane z nią - koryto, wiadra. Kielnia oczywiście. Zestaw prostych narzędzi stolarskich.
Materiały
Łączniki w odpowiedniej ilości, drut dziewiarski. Oczywiście składniki do przygotowania betonu. Deski do szalunków, łączniki.
Początkowo miejsce, w którym wędrowały małe strumienie, zostało nieco wykopane, a pod nim wykopano pojemnik z kawałka ceramicznej rury do rekultywacji terenu. Rura - dali ją do zepsutej, można było „szlifować” diamentową tarczą, wyciąć z niej cylindryczny kawałek o długości około 60 cm.
Woda zebrała się w blaszanej rynnie o długości około półtora metra i wpadła do wykopanego kawałka rury, czegoś w rodzaju studni, z której można ją było wypompować na potrzeby gospodarstwa domowego. Nadmiar wody przez specjalny „nos” został skierowany poniżej. Następnie rynnę cynową zastąpiono plastikową rurą kanalizacyjną, co ograniczyło dostęp gruzu do wody. Układ źródła nie był do końca idealny - studnia była mocno zarośnięta trawą, miętą, która po śmierci dostała się do środka.Ściany studni często się zapadały, „studnia” do zbierania wody nie miała dna - okazało się, że gleba była bardzo piaszczysta i mocno przepuszczała wodę - mimo że pompa pracowała przez długi czas, nie było wystarczającej ilości dopływającej wody, odsłoniła ją, co stanowiło ryzyko jej wypłynięcia system. Wąż biegł wzdłuż powierzchni, co nie pozwalało na użycie wiosny w zimie.
Pierwszą poprawą była organizacja wodoodpornego dna w „studni”. Aby to zrobić, musiałem wykopać szkło ceramiczne i zalać betonowe dno. Po całkowitym stwardnieniu betonu i ustawieniu początkowej wytrzymałości szkło powróciło na swoje miejsce. Rezultatem była znacznie większa ilość wody, która mogła zostać pobrana przez pompę - w praktyce, w tym czasie niski debet, wydajność pompy nie była wystarczająca (wibracje „Wodnik”, znaczna różnica wysokości), aby wypompować całą dopływającą wodę. Możliwe było pozostawienie działającej pompy na długi czas, co rozwiązało problem podlewania w ciepłym sezonie.
Kilka lat później przeprowadzono znacznie poważniejszą rewizję sprężyny - wykonano komorę „wychwytującą” ujęcie wody, a wąż doprowadzający wodę zastąpiono plastikową rurą wodną umieszczoną w ziemi na znacznej głębokości. Objętość pracy jest znacząca, było ciężko i dla uszu w błocie, jednak wynik pozwolił nam wygodnie korzystać ze źródlanej wody przez całą zimę, zaangażowana była nasza własna łaźnia.
Więc
Betonowe ogrodzenie zostało rzucone na dół, gdzie strumienie wody przedostały się na powierzchnię ziemi. W tym celu oznaczenie przeprowadzono na ziemi, za pomocą kołków i lin zorganizował pewną przestrzeń roboczą do rzucania. Oczyszczone miejsce miało kształt czworokąta i mniej więcej płaskie dno. Tam, gdzie niemożliwe było ułożenie dna na ziemi, zastosowano grube deski ze wspornikami. Na oczyszczonym miejscu wzniesiono czworokątny szalunek o kształcie kwadratu. Szalunek został wykonany z desek drewnianych i wzmocniony na miejscu kołkami, wiązaniami i rozpórkami. Wewnętrzna powierzchnia szalunku została wyłożona grubą folią z tworzywa sztucznego. Krawędzie folii są mocowane za pomocą zszywacza budowlanego. Zbrojenie było na dwóch poziomach, o długości dwóch prętów wzmacniających. Okresowo długie pręty zbrojeniowe były łączone ze sobą w krótkie kawałki. W rogu najbardziej obniżonym na terenie uszczelniono kawałek rury kanalizacyjnej o średnicy 50 mm.
Po wszystkich pracach przygotowawczych zacząłem betonować - na skraju zbocza, gdzie nadal można było podjechać samochodem budowlanym (do dostarczania wody, materiałów), umieszczono betoniarka, pojemniki do zrzucania gotowej mieszanki betonowej. Dół, musiał nosić wiadra. Składniki zmieszano, gotowy roztwór przeniesiono do szalunku i szczelnie przylegał, usuwając pęcherzyki powietrza. Przypominam - gotowa mieszanka betonowa nie powinna być płynna - powinna być ułożona dokładnie, w przeciwnym razie nie należy unikać podziału na składniki i wytrzymałości odlewu.
Po kilku tygodniach regularnego podlewania odlewu zyskała trochę siły. Drewniany szalunek został zdemontowany, deski zastępujące dno w niektórych miejscach zostały usunięte.
Następnym krokiem było zejście ogrodzenia do stanowiska dyżurnego. Działał w tradycyjny sposób przy kopaniu studni - kopał od wewnątrz pod dnem ciężkiego ogrodzenia. Po otwarciu odpowiedniej wolnej przestrzeni pleśń stopniowo zapadła się na swoje miejsce pod własnym ciężarem. Wbrew obawom nic nie pękło, nie pękło. Prawda się kumulowała, aż do mokrej, ciężkiej gliny przyklejonej do łopaty, ale nic nie dało.
Ogrodzenie nie od razu spadło na miejsce, całkowicie blokując odpływ wody i musiało majstrować, aby całkowicie zneutralizować wyciek wody, młotkować przednią krawędź ogrodzenia grubą gliną. Można zauważyć, że przepływ z rury stał się znacznie silniejszy - obszar, z którego gromadzona jest woda ze strumieni przebijających, znacznie się zwiększył.
W celu normalnego zaopatrzenia w wodę w łaźni i domu zimą dopływ wody z węża irygacyjnego zastąpiono rurą z tworzywa sztucznego.Rura została zaizolowana izolacją rolkową i wraz z kablami (jeden pracownik, drugi zapasowy) została zakopana w ziemi. Głębokość wykopu była nieco mniejsza niż półtora metra zalecana dla naszego obszaru w literaturze budowlanej w celu zagwarantowania zanurzenia poniżej głębokości zamarzania, jednak biorąc pod uwagę dodatkowe ocieplenie i obecność pokrywy śnieżnej nad zaopatrzeniem w wodę, spadek ten jest całkiem uzasadniony. Ponadto tryb działania systemu zaopatrzenia w wodę miał być okresowy - po ustawieniu zbiornika w pomieszczeniu woda jest odprowadzana do „studni” na zboczu, nie znajduje się w rurze.
Betonową „piaskownicę” ułożono deskami, na zimę dodatkowo zaizolowano arkuszami „Penoplex”. Zimą system zaopatrzenia w wodę działał bezbłędnie, a my byliśmy szczęśliwi - przynajmniej nalewamy wodę, przynajmniej myjemy się w łaźni. Pomimo silnych mrozów tej „kontrolnej” zimy nic nie zamarzło, było więcej niż wystarczająca ilość wody. Okresowe kontrole wykazały, że obciążenie fontanelu mrozem wcale się nie zmniejsza, wręcz przeciwnie, jest coraz więcej wody - najwyraźniej woda umyła sobie dodatkowe wyloty na powierzchnię.
Wiosenna wersja wykazała, że dla całego stanu zdrowia systemu konieczne są dodatkowe ulepszenia kosmetyczne w celu zwiększenia użyteczności. Na przykład, ze względu na niewielką wysokość betonowego ogrodzenia (komory przechwytywania) wykopanej na zboczu, niewzmocnione zbocza są stopniowo erodowane przez deszcze i topią wodę, spadają na pokrywę komory, topią wodę na wiosnę lub deszcz podczas silnych opadów może wpaść na wiosnę, co nie jest pożądane . Postanowiono zwiększyć wysokość komory przechwytywania, nieco powyżej poziomu gruntu w najwyższym punkcie. Ściany, dla trwałości i względnej lekkości, zostały ułożone z gotowych bloków betonowych do wewnętrznych przegród, puste w środku. Grubość bloku 90 mm.
Zapadnięta glina jest usuwana z pewną rezerwą, hydroizolacja jest nakładana na górną krawędź betonowej komory zbierającej. Po zejściu do miejsca pracy wszystkich materiałów przygotował cementową zaprawę murarską, ubrał się w buty z dwiema wełnianymi skarpetami (zimna woda) i zabrał się do pracy. Aby uniesiona gliniana zawiesina nie wpadła do „studni” z głuchym dnem, z którego niewygodne jest zbieranie brudu, podczas szaleństwa w komorze zbierałem rodzaj bocznika - poprowadziłem strumień brudnej wody obok zbiornika magazynowego, spuszczając go na ziemię niżej w dół zbocza. Ułożyłem ściany komory przechwytywania, nieco wyżej niż poziom otaczającej ziemi, okazało się, że nie jest ona zbyt wysoka - nie jest trudno wejść do środka bez schodów i stopni, na przykład do czyszczenia. W rzeczywistości, aby ręcznie dotrzeć do otworu spustowego (aby go wyczyścić) wystarczy mieć nadwagę. Ściany z zewnątrz zostały zaizolowane Penoplexem o grubości 20 mm i zaśmiecone ziemią (gliną). Z góry komorę przechwytywania zamknięto pokrywą z desek.
Zimowanie pokazało skuteczność i niezawodność rozwiązania - gleba nie spada, deszcz i topniejąca woda (oprócz topniejącego śniegu zaznaczonego na pokrywie) nie dostają się do środka.
Nadchodzi ostatnia rewizja - budowa zbiornika magazynowego małego domu ozdobnego nad „studnią” i ostateczny nasyp konstrukcji.